Adam Loret

Adam Loret urodził się w 1884 r w Jaśle. Leśnictwo studiował w Wyższej Szkole Lasowej we Lwowie, a potem w Tharandcie w Saksonii. Specjalizował się w urządzaniu lasu – dziedzinie o fundamentalnym znaczeniu dla prowadzenia racjonalnej gospodarki zasobami leśnymi. Po studiach, najpierw dziesięć lat pracował w lasach majątku Branickich w Suchej niedaleko Żywca, by potem – już w niepodległej Polsce – związać swoją karierę na stałe z leśną administracją państwową. W 1925 r. został dyrektorem warszawskiej Dyrekcji Lasów Państwowych, a w 1934 r. – pierwszym dyrektorem naczelnym Lasów Państwowych. To jego zasługą jest integracja i uporządkowanie struktur, w tym struktur administracyjnych Lasów Państwowych. Przeprowadził pierwszą inwentaryzację zasobów leśnych kraju. Przyczynił się do opracowania planów urządzeniowych limitujących pozyskanie drewna i w konsekwencji gwarantujących odbudowę i ochronę zasobów leśnych Polski. Adam Loret doprowadził do likwidacji systemu koncesji dla przedsiębiorstw prywatnych (głównie obcych) na eksploatację polskich lasów. Był współorganizatorem nowoczesnego przemysłu drzewnego i wdrożenia, w pełni udanej, koncepcji samowystarczalności ekonomicznej polskich Lasów Państwowych.

Po wybuchu II wojny światowej, 7 września 1939 r. dyrektor Loret ewakuował się wraz ze swymi najbliższymi współpracownikami z Warszawy, zabierając archiwa Lasów Państwowych. Otrzymał propozycję bezpiecznego opuszczenia kraju, wyjazdu na Zachód. Nie skorzystał. Wybrał kierunek na wschód, przez Siedlce do Pińska. W dniu 17 września 1939 r. kolumna samochodów, w której jechał, została zatrzymana przez oddział sowieckich czołgów w miejscowości Naliboki, nieopodal Pińska. Tam współpracownicy widzieli swego dyrektora po raz ostatni.

Praktycznie do chwili obecnej okoliczności śmierci Adama Loreta owiane były tajemnicą. Okres PRL-owski wykluczał dochodzenie w tej sprawie. W ostatnich kilkunastu latach, gdy śmielej, a nawet z dumą wracano do postaci dyrektora Loreta – rzeczywistego architekta polskich Lasów Państwowych – nie udało się ustalić sposobu jego śmierci i miejsca pochówku. Najczęściej (Peszkowski, Zdrojewski 2001, Fronczak 2003) wskazywano lata 1940-41 i Kuropaty koło Mińska – jako czas i miejsce zamordowania Loreta w trybie zwanym katyńskim. Na tle tych przypuszczeń absolutnie nowe światło na okoliczności śmierci rzuca – podana do wiadomości publicznej dopiero w tym roku (Bednarz, Frączek 2004) – publikacja zawierająca wspomnienia Bolesława Zmitrowicza przedwojennego sekretarza Dyrekcji Lasów Państwowych w Cieszynie. Wspomnienia spisane przez niego w 1958 r. opatrzone są dopiskiem: „Uwaga: nie dla rozpowszechniania, wyłącznie dla celów rodzinnych”, co mogło być podyktowane uzasadnioną obawą przed represjami ze strony władz komunistycznych. Istotą wspomnień B. Zmitrowicza jest relacja Franciszka Dubickiego, przedwojennego gajowego w Nadleśnictwie Biały Brzeg Dyrekcji Lasów Państwowych Okręgu Wileńskiego. Po wkroczeniu Armii Czerwonej był on aresztowany i na początku października 1939 r. osadzony w więzieniu w Wołożynie, gdzie przebywał we wspólnej celi właśnie z Adamem Loretem.

Oto jak zapamiętany przez Franciszka Dubickiego przebieg wypadków z ostatniego dnia życia dyrektora Loreta opisał Bolesław Zmitrowicz: Pewnego dnia, mógł to być koniec października, a może początek listopada 1939 r., F. Dubicki został wywołany z celi do jakiejś pracy. Wraz z nim wywołano śp. A. Loreta. Na podwórzu więziennym było dalszych sześciu więźniów z innych cel oraz 6 bądź 7 furmanek chłopskich z gospodarzami i około 15-tu NKWDzistów. Więźniom i furmanom oznajmiono, że pojadą do lasu po drewno dla więzienia. I rzeczywiście, w jakiś czas później, wszyscy znaleźli się w lesie nad rzeką Świsłoczą o jakieś ca 10 km drogi od Wołożyna, w lasach majątku Pierszaje hrabiego Benedykta Tyszkiewicza, deportowanego na wschód i zmarłego w Tambowie. Po wjeździe do lasu eskorta NKWD poprzez krzyki i pogróżki zastrzelenia każdego, kto choćby się odwróci, wprowadziła atmosferę terroru i strachu. Gajowy F. Dubicki wraz z innym więźniem zaczęli rozbierać stos drewna i szczapy wrzucać do wozu. W pobliżu to samo robili inni więźniowie. Nieopodal pracował Dyrektor Loret. W pewnym momencie, a było to około godziny 14-tej, padł strzał i Franciszek Dubicki zobaczył, jak Dyrektor zatoczył się i padł rażony kulą. Śmierć musiała nastąpić natychmiast. Po zabiciu Dyrektora oprawcy ściągnęli z niego marynarkowe ubranie i obuwie, przetrząsając kieszenie i schowki, znaleźli ukryty zegareczek i obrączkę. Między oprawcami zawrzało – każdy chciał mieć te drobiazgi. Wreszcie, kiedy wozy były załadowane drewnem, a konie przygotowane do odjazdu, któryś z furmanów zapytał „a co z ciałem?”. Opodal leżało ciało w bieliźnie na ciemno-zielonym runie… Ciemniało już. Jeden z oprawców krzyknął: „niech zgnije”. Wtedy któryś z odważniejszych chłopów odezwał się po białorusku: „Towarzysze, wszak toć to już tylko zwłoki, trzeba je gdzieś po drodze zakopać”. Wydano rozkaz zabrania zwłok. Gajowy F. Dubicki i pozostali więźniowie podnieśli ciało, złożyli na wozie, na szczapach i dotarli z nim na peryferie Wołożyna, do zbiegu ulicy Wileńskiej i drogi do stacji Horodźki. Tutaj, w pobliskim domu, jeden z NKWDzistów dostał łopatę. Więźniowie wykopali w pośpiechu metrowej, może większej głebokości dół i tam, przy ul. Wileńskiej, w pobliżu pomnika Niepodległości, ciało pochowali. Gajowy Dubicki, po ułożeniu zwłok w dole chciał czymś twarz zabitego przykryć, by nie sypać na nią ziemi; ostatecznie oderwał kawałek koszuli A. Loreta i nim nakrył oblicze Dyrektora.


Autor: Tadeusz Chrzanowski

l/loret-adam.txt · ostatnio zmienione: 2013/09/15 12:40 (edycja zewnętrzna)